Co nas boli w strzelectwie.

Co nas boli w strzelectwie?
 
Do napisania tych kilku zdań skłonił mnie artykuł mojego kolegi po strzelbie Krzysztofa Lisowskiego publikowany w poprzednim numerze. Można by napisać tak: prawda, szczera prawda i na tym skończyć ale jako niepoprawny optymista łudzę się nadzieją, że może doczekamy się lepszych czasów i sprawniejszej organizacji imprez a przede wszystkim, logicznego i sprzyjającego rozwojowi strzelectwa myśliwskiego spojrzenia na cały ten problem żeby nie rzec bałagan.
Może temat pierwsze z brzegu – termin Mistrzostw Polski. Dawniej, w starych dobrych czasach terminem tym była zawsze i wciąż pierwsza sobota i niedziela września. Jaki to miało skutek? otóż miało i to duży.
 Po pierwsze: nie skracało sztucznie sezonu strzeleckiego który praktycznie kończy się teraz po tej imprezie.
Po drugie: dawało czas na spokojne przeprowadzenie eliminacji w okręgach i wyłonienie najlepszych zespołów.
Po trzecie : dawało tym zespołom, które już osiągnęły jakiś poziom na zawodach okręgowych bodziec do podtrzymania formy i doszlifowanie jej przez okres lipca i sierpnia do mistrzostw Polski
Po czwarte: dawało dużo większą pewność, że na mistrzostwa pojadą ci zawodnicy którzy są aktualnie najlepsi.
Po piąte: taki układ terminów umożliwia spokojne przygotowanie się do startu, odwiedzenie strzelnicy na której mają się odbyć mistrzostwa Polski itd. itp.
Jak to wygląda dzisiaj –ano byle jak. Zawody okręgowe często są rozgrywane tuż przed Mistrzostwami a często nawet po. Brak czasu na przygotowanie się ekip do startu o ile wogóle ekipa zostanie wysłana. Dość powiedzieć, że na ostatnich Mistrzostwach Polski w Klasie Powszechnej w Łącku zabrakło 6 ekip co jest moim zdaniem rzeczą karygodną.
Dobrym zwyczajem dawniej, uświęconym wieloletnią tradycją było to , że na zakończenie mistrzostw Polski sędzia główny zawodów lub osoba zamykająca te zawody (najczęściej Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej lub Przewodniczący Zarządu Głównego PZŁ) informowała, że decyzją taką a taką następne mistrzostwa Polski za rok odbędą się na strzelnicy w ..X.. Taki komunikat był ze wszech miar potrzebny. Nadawał odpowiedni status strzelnicy przygotowującej się do mistrzostw, uaktywniał działaczy i powodował fakt, że na ta strzelnice zjeżdżały się ekipy z innych województw aby zapoznać się z jej warunkami , tłem , specyfiką –słowem przygotować się do nadchodzącego startu. Było to wszystko z góry uporządkowane bez cienia bałaganu i przypadkowości z jaką mamy obecnie do czynienia a obecność naszych prominentów była czymś oczywistym i wynikała i z poszanowania i imprezy i zawodników.
Nie przypominam sobie zawodów tej rangi aby na nich nie pojawili się ówczesny Przewodniczący Zarządu Głównego PZŁ prof. dr Jerzy Krupka a w późniejszym okresie kol. Tomasz Łącki, i Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej gen. Tadeusz Pietrzak, to było nie do pomyślenia, bo też mistrzostwa były myśliwskim świętem nie przyćmiewanym przez finał ligi.
Takie zawody , takiej rangi zawsze były honorowane tradycyjną nagrodą jaką była w klasie powszechnej śrutowa broń myśliwska. Miło ją było otrzymać, razem z wygrawerowanym emblematem z rąk naszych wodzów. Ale widać wszystko się zdewaluowało skoro za pierwsze miejsce indywidualnie na tegorocznych Mistrzostwach Polski w klasie powszechnej w Łącku, głównego organizatora imprezy Zarząd Główny PZŁ stać było tylko na lunetę ze średniej półki. Mnie osobiście jest wstyd a z dyskusji z kolegami wynika że nie tylko mnie, im też.
Co można by zmienić w organizacji Mistrzostw Polski? Moim zdanie wszystko. Po pierwsze należałoby sobie uświadomić, że to nasze największe myśliwskie święto. Skoro tak jest, to jaki sens ma oddzielenie klasy mistrzowskiej od powszechnej –moim zdaniem żadnego sensu nie ma, niech strzelają razem na jednych zawodach z podziałem na klasy. Skoro wiele imprez w innych dyscyplinach sportowych rangi mistrzostw Polski może trwać więcej niż tylko weekend to dlaczego nasze mistrzostwa nie mogą trwać np. 4 dni i łączyć zarówno klasę powszechną jak i mistrzowską. Tak dawniej się działo, że na mistrzostwa Polski jechał jeden mistrz i dwóch powszechniaków. To miało sens stary uczył młodych, opiekował się nimi i było dobrze. Dlaczego teraz nie można połączyć tych strzelań i liczyć punktacji drużynowej razem w dyskusyjnym układzie 3+3 lub 2+3 czy innym– nie wiem komu to przeszkadzało.
Liga – początkowo przyjmowana z pewnym sceptyzmem –jak się okazało słusznym, wogóle moim zdaniem nie ma racji bytu z prostej przyczyny . Nie jeżdżą na nią najlepsi ale Ci koledzy których na to stać. Zarządy okręgowe nie podchodzą entuzjastycznie do ponoszenia kosztów, wydźwięk zawodów jest mały, zajętych jest wiele dni . Wiec co zrezygnować z tej formy zawodów? Oczywiście że tak, skoro mamy mistrzostwa Polski, które można by rozbudować. A co w to miejsce?
 W Związku jest potrzeba zorganizowania 7-9 dużych centralnych zawodów perfekcyjnie przygotowanych , z profesjonalną obsługą sędziowską, zawodów gdzie można prowadzić klasyfikacje na najlepszy zespól roku , najlepszego zawodnika zarówno w kategorii mężczyzn jak i kobiet . Pań strzelających jest coraz więcej, ale nasza komisja strzelecka jakoś tego nie chce dostrzec i nie może zdobyć się na drobne poprawki regulaminowe uwzględniające płeć piękną a szkoda.
   Problem klasy powszechnej istniał zawsze ilekroć dochodziło do startu w mistrzostwach Polski. Robić , nie robić , odpuścić czy nie i zawsze były głosy za i przeciw. Temat trudny ale do załatwienia . Klasę mistrzowską można by robić tylko na wytypowanych zawodach centralnych . Powszechniak ma możliwość startu w mistrzostwach Polski najwyżej dwukrotnie, jeśli nie zdobędzie klasy mistrzowskiej może ja zdobyć w zawodach centralnych, ale nie blokuje drogi do mistrzostw Polski innym kolegom, Wawrzyn tylko na zawodach centralnych specjalnie do tego wytypowanych gdzie poziom sędziowania jest najlepszy. Na mistrzostwa Polski jadą obligatoryjnie najlepsi zawodnicy w kolejności zajętych miejsc na zawodach okręgowych , żadne zmiany nie są tu dopuszczalne chyba że ktoś dobrowolnie zrezygnuje ze startu w mistrzostwach. Uniknie się tu wielu nieporozumień i kumoterstwa.
Sędziowanie – temat delikatny ale trzeba co nieco o nim powiedzieć. Od lat posługujemy się prawie nie zmienionym regulaminem strzelań. Warto sięgnąć do doświadczeń strzelectwa sportowego i wprowadzić niektóre zmiany. Może sprawa najprostsza, pierwsza z brzegu. Obowiązek stosowania okularów i ochronników słuchu oraz odpowiedniego ubioru na zawodach. Nie masz tego nie startujesz –bez dyskusji. Jest sporo niedomówień na temat technicznych stron zawodów, zachowania zawodników ale też i sędziów – po prostu trzeba to zrobić i jeżeli obecna komisja tego nie widziała lub co jest bardziej prawdopodobne (bo są wśród niej ludzie znający się na strzelectwie) poszczególni jej członkowie blokują wprowadzenia zmian to po prostu należałoby powiedzieć „tym panom dziękujemy”- taka jest konieczność i rzeczywistość bo ze starych rzeczy dobre jest tylko wino i skrzypce.
Uzyskanie tytułu instruktora strzelectwa myśliwskiego wiąże się z koniecznością odbycia odpowiedniego kursu prowadzonego przez fachowców PZŁ. Kursy te, kończone egzaminem, na wysokim poziomie teoretycznym prowadzi jeden z najbardziej doświadczonych instruktorów i sędziów w naszym związku kol. Waldemar Kobierski. Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym aby na tych kursach wprowadzić obowiązkowo zajęcia praktyczne z dydaktyki i metodyki nauczania , zajęć praktycznych , pokazu przeprowadzenia treningów itp. Niestety nikt z naszych władz nie jest zainteresowany podnoszeniem poziomu instruktorów i sędziów choćby przez wprowadzenie tak drobnych zmian jakim byłoby dołożenie do cyklu szkoleń np. dwóch dni zajęć praktycznych na strzelnicy. O tym żeby doczekać się w każdym okręgu instruktorów strzelectwa sportowego nawet nie marzę bo to podobno wychodzi poza obowiązki związku a szkoda bo podniosłoby to na pewno poziom naszego strzelectwa.
Organizacja zawodów to temat poruszany przez kol. Lisowskiego w ostatnim wydaniu Braci. Sama racja i tylko racja. Nie bierzmy się za organizację poważnych imprez skoro nawet nie umiemy na strzelnicy wygrabić petów i wykosić chwastów pod płotem – taka jest niestety rzeczywistość i to nie tylko na zawodach lokalnych ale nawet na imprezach centralnych.
 Są zawody na które jedzie się z przyjemnością aby spotkać się ze znajomymi , postrzelać, spędzić miło dzień. O tym, że mogą to być zawody licho zorganizowane nikt nawet nie myśli, po prostu taka opcja nie istnieje. Te zawody mają komplety uczestników, ich nie trzeba reklamować.
Tak się jakoś dziwnie składa że odbywają się one zawsze na wzorowo urządzonych strzelnicach , gdzie strzelający jest zawsze mile widziany i nie zdarza mu się pocałować klamkę i przeczytać napis otwarte od 14do 17tej. Na takich strzelnicach na pytanie o czas otwarcia słyszymy od rana do wieczora –serdecznie zapraszamy.
 Aby nasze strzelectwo zaczęło lepiej funkcjonować, aby otworzyło się na nowości i szło do przodu, potrzebni są nowi ludzie, ludzie zdeterminowani aby zrobić coś nowego, poprawić to co trzeba i być otwartym na nowe.
Script logo