Wabimy byka

W jednym z numerów BŁ.-było to sprawozdanie z międzynarodowych konkursów w wabieniu jeleni, zwróciłem uwagę na zdanie, w którym autor zaznaczył, że używane przez naszych myśliwych,,przyrządy" do wabienia miały inną barwę tonu, ogólnie słabszą od przyrządów używanych przez czołowych zawodników.
Myślę, że zaistniała okazja do podzielenia się z kolegami moimi spostrzeżeniami, co do sposobu wykonania doskonałego instrumentu do wabienia jeleni, jakiego z powodzeniem używałem od ponad 10 lat i przy którym strzelono kilkadziesiąt byków. Wabiarzem super nigdy nie byłem, może z tego powodu, że niestety nie jestem obdarzony muzycznym słuchem, ale trzydzieści parę lat polowania na grubego zwierza zrobiło swoje. Próbowałem wabienia na wszystkich znanych przyrządach od muszli po rurę PCV i oprócz dobrej muszli, na którą trzeba trafić i co najważniejsze trzeba ją jeszcze umieć dobrze uciąć, pokazana na zdjęciu, rura z rosnącej u nas pospolicie rośliny z rodziny baldaszkowatych - heracleum - chodzi to o jeden z gatunków barszczu, a mianowicie barszcz Sosnowskiego była i jest moim ulubionym pomocnikiem podczas rykowiska. Bywało, że tylko na tą rurę potrafiłem wyciągnąć niejednego zatwardziałego byka na strzał. Ma doskonały głos o bardzo dużej sile i ciekawym brzmieniu. Z pozyskaniem samej rośliny koledzy z pewnością kłopotów mieć nie będą. Jednak znalezienie i wycięcie jej /uwaga ma właściwości parzące/ to dopiero początek zabawy. Cała trudność polega na odpowiednim spreparowaniu posiadanej rury, aby nadać jej wysoką twardość i aby przez to uzyskać odpowiednie brzmienie. Widoczna na zdjęciu rura ma wymiary 50cmx6,5cm i przy ustniku jest lekko zwężona a na swojej długości lekko wygięta. Rurę należy wyciąć, kiedy jest jeszcze zielona, pokazana na zdjęciu jest już przejrzała. Podstawowym sposobem przygotowania rury jest jej codzienne wyparzanie i suszenie na przemian. Robimy to w ten sposób, że do dużego kotła wkładamy na dno trzy klinkierowe cegły kładąc je na dłuższych, węższych bokach równolegle do siebie. Nalewamy wody na równi z cegłami i kładziemy na nie rurę. Kocioł przykrywamy workiem i gotujemy około godziny. Pozwalamy całości ostygnąć, trwa to trochę gdyż cegły trzymają ciepło, następnie wyjmujemy rurę i kładziemy w przewiewnym ciepłym miejscu. Taka czynność powtarzamy kilka razy z tym, że od czwartego, piątego gotowania zaczynamy rurę nawilżać najpierw z wierzchu a następnie i od środka pokostem. Robimy to wtedy, gdy podeschnie gdyż może nam popękać. Możemy spróbować uformować ustnik / lekko ją zwężyć na końcu/, zakładając opaskę z blachy w momencie, gdy zaczynamy całą naszą zabawę z pierwszym gotowaniem. Pokost musi dobrze wyschnąć. Utwardzi on ścianki i spowoduje lepszy rezonans rury. Pamiętać należy o konieczności drobnej konserwacji na koniec sezonu cienką warstwą pokostu. Rura oprócz swoich zalet ma i wady. Jest biała a przez to widoczna, można by ją spróbować przyciemnić. Jest twarda i każde zahaczenie o guzik czy lornetkę wydaje głośny dźwięk. Trzeba też uważać gdyż przez nieuwagę można ją zgnieść, chociaż jest po dobrym spreparowaniu dosyć twarda. 
Ci z kolegów, którzy poświęcą trochę czasu na preparację gdyż jest ona, nie ma co tego ukrywać bardzo pracochłonna, będą mieli sporo satysfakcji na rykowisku wabiąc kapitalnego byka czego im serdecznie życzę.

Darz Bór

Script logo