Na Lisy

Temat polowania na lisy jest tematem wprawdzie wszystkim doskonale znanym, niemniej jednak prawie zawsze można w nowej publikacji znaleźć coś dla siebie. Dodatkowym argumentem przemawiającym za popularyzacją polowania na lisy jest ich ilość. A lisy przecież nie żyją powietrzem. Są to nasi cisi wspólnicy którzy redukują nam nasze stany drobnej zwierzyny i sarny w bardzo skutecznie. Dzienne zapotrzebowanie pokarmowe lisa to +,- 850g świeżej masy (w tym roślinnej). Rocznie jest to około 300 kilogramów. Przyjmując umownie że na obwodzie na którym polujecie żyje aktualnie 100 lisów da nam to niebagatelną liczbę 30 ton masy. Ile w tej masie jest zwierzyny drobnej , owadów, myszy czy roślin można się pokusić o wyliczenie. Na ten temat jest sporo opracowań. Mnie osobiście nasuwa się pytanie ile w tyj masie jest sarnich koźląt. Okres, w którym trwają wykoty jest krótki i bardzo trudno jest żebrać dane naukowe świadczące o ilości zjedzonych kożlaków. Ale jeśli w jednym stogu słomy znajduje się ponad 30 koźlęcych czaszek to łup był obfity a straty dla naszego łowiska niepowetowane. Stąd też warto przyłożyć palca do spustu i spróbować zapolować skutecznie na tego naszego cichego wspólnika.

Zważywszy, że polowanie na lisy jest polowaniem ciekawym chciałbym podzielić się swoimi spostrzeżeniami z tymi kolegami, którzy zaczynają swoją przygodę ze strzelbą. Skoncentrujmy się dzisiaj na najczęściej stosowanych sposobach polowań na lisy, jakimi są: zasiadka i podchód. Te obie popularne formy polowania można dowolnie łączyć ze sobą a warunkiem tego jest przede wszystkim dobra znajomość łowiska.

Najlepszym sposobem polowania z zasiadki na lisa jest niewątpliwie zasiadka na ambonie. Możemy w ten sposób polować zarówno w dzień jak i wieczorem lub w nocy przy białej stopie i pełni księżyca. Możemy oczekiwać lisa udającego się na wieczorny "obchód" swojego terenu łowieckiego jak i zaprosić go na smakowitą kolację, która mu przygotujemy w postaci nęciska. Zasiadkę na ambonie możemy również uatrakcyjnić sobie próbując szczęścia na wab. Można też zasiąść na własnoręcznie skonstruowanej zasiadce na drzewie czy na stołku w małej kępie na środku łąki

A więc ambona. Wybieramy ją w pobliżu naturalnych ciągów lisich a więc rowów. Błędem jest wybór miejsca na wielohektarowym zaoranym polu natomiast wybór ambony nad łąkami, lucerniskami czy nie zaoranymi ścierniskami będzie poprawny. Z reguły pierwszy i drugi wyjazd należy potraktować jako rekonesans, co wcale nie przesądza o wyniku. Lisy ciągną w poszukiwaniu żeru w stronę zabudowań, warto to wziąć pod uwagę.

Do ambony dochodzimy prostopadle od pola a jeśli nie ma takiej możliwości to należy starać się dojść idąc przynajmniej kilka metrów od skraju lasu, aby zostawić jak najmniej odwiatru na przypuszczalnym lisim ciągu. Po wyjściu na ambonę i rozlokowaniu wszystkiego, co niezbędne bezwarunkowe 20 -30 minut absolutnego spokoju. W tym czasie należy dobrze rozeznać przedpole, ocenić odległości do rowów kamieni itp. To może być przydatne przy ocenie odległości strzału. Po odczekaniu tej kwarantanny ciszy warto jest krótko zawabić. Im słabiej umiemy wabić tym krócej. Pierwsze wabienie bardzo głośne wręcz przeraźliwie - doskonale nadaje się do tego plastikowy stary rosyjski wabik na kaczory, na którym wabimy naśladując kniazienie zająca. W wabiku tym można wymienić metalową membranę na plastikową wyciętą z przykrywki słoika od musztardy Wabimy trzy cztery sekundy i cisza. Po minucie dwóch ponowne tym razem ciche wabienie już na dobrym wabiku trochę dłuższe i wystarczy. Spokojnie czekamy. Jeśli lis pociągnie dobrze, jeśli nie trudno. Jeśli umiemy wabić możemy po kilkunastu minutach jeszcze raz spróbować, ale przesadzać nie ma, co. Potem zostaje nam tylko czekanie. Jeśli zaobserwujemy lisa, który wyszedł gdzieś dalej popatrzmy na zegarek. Jutro będzie w tym samym miejscu tylko parę minut wcześniej. Jeśli jest daleko można spróbować podciągnąć go naśladując pisk myszy. Jeśli jest bardzo daleko można bardzo krótko i cicho zawabić. Nie wabić, gdy lis siedzi i obserwuje. Czekać z wabieniem na moment, gdy jest w ruchu Czasami lis w takich okolicznościach zawraca błyskawicznie i ciągnie na wab. Wtedy trzeba natychmiast przygotować się do strzału i spokojnie czekać. Czasami lis błyskawicznie dopada miejsca skąd wyszedł i niknie nam z oczu. Nie oznacza to, że spapraliśmy robotę. Bardzo często mikita zatacza potężne koło i zachodzi nas pod wiatr usiłując umiejscowić miejsce skąd dochodziło kniazienie. Jeśli biegnie szybko mogą być kłopoty z poprawnym strzałem w takiej sytuacji można lekko cmoknąć ustami, co wyhamuje mikitę, ale nie można przesadzać z głośnością, bo skutki mogą być opłakane.

Jeśli nie czujemy się pewni w wabieniu możemy spokojnie czekać na bieg wydarzeń, ale proponowany sposób rozpoczęcia zasiadki na pewno nam jej nie zepsuje.

Bardzo często w mroźne słoneczne dni lisy myszkują za myszami na łąkach. Zasiadka w takim czasie gwarantuje sukces. Bardziej skuteczne jest wtedy wabienie na pisk myszy.

Zasiadka przy nęcisku. Najskuteczniejszy sposób polowania na lisy zimą. Jeśli w łowisku jest zwierzyna gruba to wszystkie patrochy zwozimy właśnie w takie miejsce gdzie później będziemy zasiadać na lisy. Nęcisko lokujemy w zależności czy będziemy strzelali kulą czy śrutem dalej 60-70 metrów bliżej 25-30metrów. Na nęcisko możemy wywozić pozostałości poubojowe z rzeźni czy padły drób z kurników. Aby nęcisko służyło nam dłużej warto jest umieścić je we wcześniej wykopanym dole lekko przysypać i przycisnąć np. klocami drewna ułożonymi równolegle w odstępie 20cm od siebie.

Można też zawinąć odpady w zwykłą stalową siatkę ogrodzeniową i zrobić z niej walec wypełniony przynętą o średnicy 30-40cm. Jest to bardzo skuteczny sposób wykładania padliny gdyż gwarantuje nam że będzie długo brana. Można lekko wkopać walec i kiedy przymrozi zabawa murowana. Pozostawiona na wierzchu padlina jest momentalnie rozbierana przez kruki. Padła zakopana sztuka służyć może dłuższy czas. Zakopując ją pamiętajmy, aby zakopać ją równolegle do ambony pozostawiając na wierzchu części nóg. Lisy dobierają się najpierw do miękkich części tuszy a więc do zawartości jamy brzusznej i często nikną w środku, dlatego warto jest je mieć przed strzałem na blat. Pamiętajmy również, aby bale drewna, którymi przyciskamy wywiezione podroby, drób układać również równolegle do ambony gdyż lis usiłujący rozkopać przymarzniętą ziemię i wcisnąć się między bale będzie ustawiony do nas bokiem.

Na łąkach możemy założyć specyficzne, nęciska zrobione z rurek drenarskich wkopanych pionowo w łąkę. Rurki takie 5-10szt rozstawiamy w linii ciągłej, co kilkanaście metrów od siebie tak, aby linia drenów w pewnym miejscu przebiegała w pobliżu ambony. Do każdej z nich systematycznie, co jakiś czas wrzucamy kawałek przynęty a jej małą część pozostawiamy obok. Lis wprawdzie nie dobierze się do przynęty umieszczonej w środku drenów, ale będzie je systematycznie odwiedzał zjadając pozostawione obok drenów resztki. Jakim śrutem strzelamy? Nie za grubym - to podstawowy błąd popełniany przez młodych myśliwych preferującym gruby śrut. Śrut nr 1 lub 2 w zupełności wystarczy i przyniesie lepsze efekty niż dwa zera.

Podchód zalecam w piękne słoneczne najlepiej bezwietrzne mroźne dni. Jeśli mamy do tego jeszcze śnieg sukces murowany. Wychodzimy koło 11-tej w południe i z lornetką przy oczach powoli nie śpiesząc się penetrujemy przyległe do lasu ścierniska, śródleśne łąki i nieużytki. Widząc lisa możemy zacząć go podchodzić lub stając od lasu próbować przewidzieć drogę jego powrotu. Jeśli nie uda się to nam dzisiaj jutro lis najprawdopodobniej pociągnie tym samym szlakiem a tam już my będziemy na niego czekać. Jeśli mamy w pobliżu ambonę skorzystajmy z niej i spokojnie czekajmy na rozwój wydarzeń. Możemy też spróbować zawabić na mysz.

Jeśli mamy dobre czynne nęcisko to warto poświęcić parę minut ambonie. Podobijać szczeble, skrzypiące deski, na podłogę rzucić worek, aby buty nie robiły hałasu, dobić z przodu półkę, na której położymy strzelbę i lornetkę, może zmniejszyć otwór strzelniczy, poprawić ławkę, zadbać o oparcie dla naszych pleców, słowem przystosować ją do naszych potrzeb pamiętając o tym, że lis to drapieżnik obdarzony doskonałym słuchem i wzrokiem. Lis słyszy pisk myszy z 200metrów czy zatem nie usłyszy szelestu naszego ubrania czy skrzypnięcia deski.

Tym wszystkim, którzy lubią eksperymenty podpowiem, że lisim przysmakiem jest żółty tarty ser niekoniecznie świeży i granulowana karma pełno porcjowa dla naszych psiaków, czyli reklamowany "pokarm czempionów" do której muszą się jednak trochę przyzwyczaić. Wszak lisy to psowate. Co do marki karmy trzeba po prostu trochę poeksperymentować nie mam wyrobionego zdania. Wydaje się że chodzi tu głównie o skład mieszanki. O przydatności tej karmy jako przynęty przekonałem się przypadkowo gdy chcąc wyjąć broń z UAZ-a otworzyłem drzwi i z rozdartego worka Pedigry - Pal wysypało się trochę granulatu na śnieg. Na drugi dzień przyjeżdżając w to samo miejsce stwierdziłem, że wszystko zostało wyjedzone do ostatniego okrucha . Karma ta doskonale spełnia swoją rolę w mrożne dni gdyż w czasie deszczu momentalnie się rozłazi. Można też nią podnęcać wcześniej przygotowane dreny.

Kilka słów dla osób polujących z małego kalibru. Pamiętajcie, że przy dużych mrozach broń wyrażnie dołuje i trzeba ją przystrzelać o 2-4 cm wyżej niż normalnie. Strzelając pełnym płaszczem pamiętajmy, że lis trafiony na komorę stawia kitę do góry i uchodzi czasami nawet ponad 100 metrów. Dużo skuteczniejszy jest strzał na łopatkę który kładzie mikitę na miejscu. Jeśli strzelicie przy padlinie pierwszego lisa nie schodźcie po niego. Poczekajcie na drugiego stołownika ale próbujcie go strzelić nieco wcześniej aby nie zawietrzył już leżącego kolegi. Jeśli Bór Zdarzy, rozkład przy dobrym nęcisku może być czasami przechodzący nasze oczekiwania czego Wam serdecznie życzę.

Script logo